środa, 29 sierpnia 2018

rutyna, codzienność ale nadal wdzięczność

Częstotliwość wstawiania postów na naszym blogu jest stuprocentowym odzwierciedleniem posiadania przeze mnie wolnego czasu na tego typu czynności. Tęsknię czasem za blogowymi chwilami z pisaniem oraz czytaniem historii podobnych do naszych tudzież tych, którymi się inspirujemy.  No ale jak wiemy wszyscy doba ma tylko 24h a i czas na sen trzeba znaleźć i na szczęście nauczyłam się już nie przeginać z siedzeniem do północy aby tylko coś zrobić bo tak miałam zaplanowane. Nie! Umiem już odpuszczać i powiedzieć sobie stop po to by rano zbudzić się rześką, wyspaną i gotową do codziennego działania. A działania są od maja dość intensywne i nie ukrywam, że lekka rutyna wkradła się do wiejskiego życia no i po prostu zmęczenie.

Nadal lubię nasze życie, naszą pracę i wspaniałych Gości, jacy odwiedzają Naszą Polanę ale jednak jak każdy człek potrzebuję oddechu, wypoczynku i zmiany otoczenia żeby ta rutyna nie przyćmiła mi tej pięknej codzienności, za którą naprawdę nadal jestem wdzięczna i niech to się nie zmienia.

Śniadanie na stole codziennie być musi, potem obiadokolacji gotowanie a w międzyczasie jeszcze setki czynności, które i tak po łepkach są robione no bo nie ma czasu a bywa, że i energii do działania brak. Ogródek dawno porosły chwasty i naprawdę tylko cud sprawił, że nadal zbieram z niego piękne plony od buraków, poprzez marchew, cukinię, pomidorki i oczywiście wielkie głowy świeżych słoneczników.

Jesień już czuć, ciągniki sąsiedzkie swoim odgłosem dają znać, że wykopki w pełni choć to dopiero koniec sierpnia. Drzewa nieśmiało sygnalizują, że za moment buchną swym wrześniowym kolorytem, na który czeka się tu naprawdę cały rok. Kocham jesień beskidzką i wszystko co z nią związane. Również zapowiedź wypoczynku ona zwiastuje bowiem zaraz wyjeżdżamy na urlop a poza tym zaraz zima i będą nas czekały prace tylko domowe.

Czy ja narzekam? Nie... Jedynie podsumowuję minione lato, które przebiegło w rytm ciężkiej pracy ale i radosnych spotkań, które wielokrotnie napędzały do roboty. Kąpieli w pobliskim jeziorze możemy odnotować raptem kilka, podczas gdy rok temu kąpaliśmy się w zasadzie codziennie.

Zmęczenie materiału? Może trochę... Ale powyższe słowa są po prostu tylko sygnałem, że czas na lekkie zmiany, czas dać sobie pomóc, czas zatrudnić kogoś kto nieco wyręczy z prac i po prostu podzielić te działania by życie wiejskie nie zbrzydło, bowiem uwierzyłam, że na wsi też można zostać pracoholikiem i uwikłać się w te wszystkie fakty, które temu towarzyszą. A tego nie chcę.

Jest dobrze, jest pięknie, jest wdzięczność za życie TU i TERAZ ale może być lepiej i niech będzie.

Poniższe zdjęcia w większości wykonane przez naszpolanowych Gości są. :-)

Dobrego dnia dla WAS!








4 komentarze:

  1. Przepiękne zdjęcie, nastrojowe. <3 Znam ten stan, ja wręcz musiałam na chwilę wyjechać z miasta i całkowicie odcięłam się od internetu, a telefon chwytałam tylko po to, by odpisać najbliższym. Czuję, że potrzebuję jakiejś zmiany, by ta moja rutyna nie zatraciła swojego piękna. Myślę, że postawię na regularne spacery w różnorakie miejsca. :) Życzę, co najlepsze. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjęcia piękne. Cały czas mam Wasz Beskid w głowie.
    I ja tęsknię za dawna blogosfera, bardzo. Jak mi obrzydły już tego miejsca wszystkie, gdzie wszyscy piękni w pięknych wnętrzach otagowanych odpowiednio. Całe szczęście, że jeszcze Wy prawdziwi. :-)
    A wiesz, że ja tez nauczyłam się już odpuszczać i wyspanie się jest ważniejsze niż milion spraw? Czemu ja tego nie widziałam jeszcze dziesięć lat temu? Notorycznie niedospana byłam. Pozdrawiam bardzo bardzo ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pozdrawiam w trudzie i znoju, a także radościach życia wiejskiego, które jednak na pisanie nie pozwala i czas zazdrośnie zagarnia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, praca na wsi to nie sielanka jak się często wydaje... piękne zdjęcia :D Oczywiście pierwsze z kurami jest dla mnie najpiękniejsze :D
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń