Mijają dni i tygodnie. Cała energia koncentruje się na tym co tu i teraz, z minimalną jednak nutą tego co potem, co jutro, co w przyszłości. Nasza drewniana chata ma teraz na sobie tyle naszej energii, że na resztę nie ma czasu. Zwyczajnie. Pokrzywy budzą się do życia. Rosną jak szalone a ja kocham je jak nigdy przedtem. A łąki całe, calutkie pokryte dywanami pierwiosnków i nawet u nas ich żółte buźki uśmiechają się co rano i już się boję, że w tym tygodniu jednak przekwitną. Pierwiosnki znałam tylko z opowieści i obrazków. A tu... szaleństwo pierwiosnkowe. No i kaczeńce. "Kaczeńce zboczeńce" śpiewałam kiedyś z Anetą podczas wyjazdu w Bieszczady.
U sąsiadów przekochana 3-tygodniowa jałóweczka Zuzia, która liże i ssie moje palce. Coś pięknego!
Bronek śmierdzi codziennie obornikiem z pól i pewnie zdziwi wielu fakt, że uwielbiam ten jego smrodek. Lubię! Ogólnie lubię to nasze nowe życie i nie zamieniłabym go na żadne inne.
Ale... jednak obserwuję wielkie wypalenie w pisaniu. Może nawet nie tyle wypalenie co brak chęci i potrzeby pisania. Bywa i chyba wiele osób zna ten stan.
Nie wiem kiedy ponownie będę tu pisać.Może jutro, może...
U sąsiadów przekochana 3-tygodniowa jałóweczka Zuzia, która liże i ssie moje palce. Coś pięknego!
Bronek śmierdzi codziennie obornikiem z pól i pewnie zdziwi wielu fakt, że uwielbiam ten jego smrodek. Lubię! Ogólnie lubię to nasze nowe życie i nie zamieniłabym go na żadne inne.
Ale... jednak obserwuję wielkie wypalenie w pisaniu. Może nawet nie tyle wypalenie co brak chęci i potrzeby pisania. Bywa i chyba wiele osób zna ten stan.
Nie wiem kiedy ponownie będę tu pisać.Może jutro, może...
To chociaż fotkę śmierdzącego Bronka od czasu do czasu... pozdrawiam A.
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Przedmówczynią - chociaż fotk(ę)i, nie trzeba ciągle pisać :))
OdpowiedzUsuńNo dobra, przyjmuję to na klatę. Fotki się będą pojawiać! :-)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa nie piszę już od lat chyba. Czasem bym chciała cos od siebie przeczytać, ale na pisanie mam blokadę. Za dużo spraw "beznadziejnych" nie do końca. Jak już będą definitywnie beznadziejne, może sie blokada zwolni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię to! :)
UsuńCo???
UsuńJak co .. lajk taki :)
UsuńBywa. a jednak wszystko się kręci, prawda? Ssanie cielęce cudowne, znam. Przemiłe doznanie.
OdpowiedzUsuńkręci się oj kręci :-) pozdrowienia serdeczne
UsuńZnam ten stan, znam. Ale on przechodzi jak katar. :-)
OdpowiedzUsuńtylko u mnie jakiś taki przewlekły ostatnio
UsuńWena wróci, wtedy napiszesz. Tymczasem życie realne niechaj się toczy ;)
OdpowiedzUsuńŚciskamy!
O.. Ta co pisze! hihihiih
Usuńco nie? :-)
UsuńBrakuje jej szóstej ręki.
UsuńHalo, jak to tak...jeszcze się nie znamy, dziś znalazłam Was w sieci, a tu wypalenie:) A ja się zaczynam wczytywać w poprzednie posty i zachwycać:)
OdpowiedzUsuńMam tak samo, tyle do pokazania tyle do powiedzenia a słowa jakieś takie nie sklejone. Co sięgam by napisać post albo jestem zmęczona i ledwie żyję albo po prostu mi się nie chce. I najgorsze że nie wiem jak to opisać. Chyba to kwestia przeładowania :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo to mamy podobnie :) Tylko ja swojego ostatniego posta napisałam w marcu ... 2012 roku i coś ta wena nie wraca. Czym dłuższa przerwa, tym trudniej. Przynajmniej mi. A tak w ogóle to gratujuję zrealizowania planu!
OdpowiedzUsuń