Taaaa.... temat pojawia się wszędzie i super!!! bo ja kocham wiosnę i to będzie nasza pierwsza absolutnie pierwszaaaa wiosna na Naszej Polanie (choć coraz bardziej dojrzewam do tego, że polaną to absolutnie nie jest tylko SADEM, sadem i tylko sadem, ale co tam). Do tej pory jesień wiedzie prym i jest to moja naj, najpiękniejsza, najbardziej ukolorowiona, najcudowniej barwna... pora roku. Zobaczymy co zgotuje wiosna.
Ano...
Znacie taki syberyjski zwyczaj? Gdy myśliwi na Syberii późną jesienią ruszają na łowy i zaszywają się swych skromnych i spartańskich chatkach to pierwsze co robią (bo wiadomo, że późną jesienią jest już na Syberii śnieg) wrzucają w śnieg butelki wódki. Bez wódki na Syberii podobno nie dasz rady. To jest przecież oczywiste. Jadą na polowania z dość dużym zapasem tego trunku, więc mogą sobie na początku nieco pofolgować i powrzucać te butelki, szyjką do góry (to ważne) w śnieg. Chodzi o to, że jak nadchodzi wiosna i śniegi zaczynają topnieć to te szyjki butelek zaczynają tak majestatycznie kiełkować nad śniegiem niczym przebiśniegi. :-) Rosjanie (zapewne) witają takie "kwiatki" okrzykami radości i przystępują (zapewne) do świętowania wiosny. Co kraj to obyczaj.
Zrobiłam w okolicy października dla Mamy parę sprawunków. Lista była skrupulatnie sporządzona przez Mamę i trzymałam się wytycznych. Przyjechałam do domu i zakupy dla Mamy odkładałam w osobne miejsce. Wiedziałam na 100%, że kostek rosołowych kupiłam 3 opakowania (zresztą paragon ze sklepu to potwierdzał) a miałam tylko 2. Bronek był wtedy na etapie wynoszenia wszystkiego poza nasze gospodarstwo. Zatem był głównym i jedynym podejrzanym.
Dziś, w drugim dniu wiosny, On wykopał kostki rosołowe z piachu, który ze względów budowlanych, nadal mamy pod domem.
Każdy lud ma swoje sposoby na powitanie wiosny.
Ściskamy Was i życzymy słońca. Bo ono jak nic daje energię.
Każdy sposób na powitanie wiosny jest dobry.Słoneczka i cudownej wiosennej pogody życzę.
OdpowiedzUsuńDziękujemy bardzo i dla Ciebie także :-)
UsuńZwyczaj syberyjski jak najbardziej, popieram, a kostek "rosołowych" wystrzegam się tak, jak "parówek z szynki" i każdych innych. Ważne, że wiosna i tego się trzymajmy!
OdpowiedzUsuńRadosnego świętowania!
kostek rosołowych także od dawna nie używam ale mamowych nawyków nie sposób zmienić. Zdarzało jej się nawet do mojej zupy ukradkiem wrzucać i komentować "bo taka bez smaku ta Twoja zupa". Ale prawda jest taka, że początkowo faktycznie zupy smakują nieco jałowo bez wspomagaczy ale jak się już podniebienie przyzwyczai i doda się po prostu trochę kozieradki... to smak nabiera nowego oblicza. co nie? :-) Ściskamy wiosennie.
UsuńTak! Kozieradka powiadasz? Ja robię kostki z natek pietruszki i lubczyka oraz z koperku. Blender, ciutka oliwy, masę zamrażam w foremkach od lodów. Poszukam tej kozieradki, tylko skąd ją wziąć?
Usuńoo to też piękny pomysł!! A kozieradka na 100% w sklepach zielarskich a u nas to nawet w zwykłym spożywczym można dostać.
UsuńRytuał z kostkami rosołowymi... Ciekawy sposób powitania wiosny ;) Nie ważne jak, ważne by ja powitać :D
OdpowiedzUsuńMy planujemy powitać ją wypadem w teren :D
Pozdrowienia!
Te kostki rosołowe to... chodzi dosłownie o kostki rosołowe ze sklepu?
OdpowiedzUsuń