czwartek, 4 lutego 2016

o czworonożnych i o eliksirze zdrowia

Minione tygodnie znów były samotne ale nie w osamotnieniu bo jak się ma dwóch czworonogów pod dachem to nie można narzekać na brak zajęć i na brak istot, do których można otworzyć buzię. 

Z mojej dwójki Niuniol pozostaje jednak tym zdecydowanie bardziej milczącym, przyspawanym do pieca, rozleniwionym osobnikiem. Z nim rozmowa toczy się głównie w porze popołudniowej i to zawsze na ten sam temat, którym jest PASZA. A resztę dnia faktycznie przesypia, ożywiając się nieco późnym wieczorem, kiedy to nawet w najgorszy mróz potrafi siedzieć w ciemności na deskach przez 2-3h a potem z awanturą wpada z powrotem do domu, jakbym co najmniej nie otwierała drzwi na jego zbyt długie pukanie. Potem zapada w głęboki sen i jak dobrze pójdzie to śpi całą noc i wtedy jest cacy. Gorzej jak włączy mu się ponownie nocne szwędanie i biegając tupie nóżkami po drewnianej podłodze, co doprowadza mnie do szału. 





Bronisław natomiast jest zwierzęciem, jak na psa przystało, wyjątkowo kontaktowym i gadatliwym. Jego miny podczas naszych rozmów doprowadzają mnie do szczerego śmiechu.  Patrzy, zerka, analizuje, przekręca specyficznie głowę i (mówcie co chcecie) rozumie wszystko co do niego mówię, co więcej... odpowiada swoim zachowaniem na wszelkie moje zaczepki. 
Podczas nieobecności JEGO, Bronek uznał, że łóżko jest teraz nasze wspólne. Wchodzi na nie kilkanaście razy dziennie i ucina sobie zdecydowanie dłuższe i głębsze drzemki niż to zwykł był czynić we własnym legowisku. Śpi tak mocno, że wołany udaje czasem, że nie słyszy. Bezczelnie zajmuje ulubione miejscówki Niuniola, który w tym temacie jest pierdołowaty i daje sobie dmuchać w kaszę ile tylko Bronek zdoła. 
Poza tym Bronek wyjątkowo lubi wspólne spacery, nie lubi być sam na dworzu, a jeśli jest sam to szuka sobie towarzystwa nie tylko pośród innych psów kolegów ze wsi ale także ostatnio zadomowił się u sąsiadów, którzy mając gospodarstwo i spędzają wiele czasu na powietrzu. Ponoć załapuje się także na pory karmienia ich własnych psów i dowiedziałam się, że je teraz trzy (jeśli nie cztery) posiłki dziennie. Często wraca do domu zadowolony i nie potrafiąc ukryć swego grzechu, oblizuje się bezczelnie na znak, że smakowało. 
Bronisław o świcie sam podejmuje decyzję, kiedy jest koniec spania (dla wszystkich) i że należy wstawać. Otrzepuje się wtedy jednoznacznie i zaczyna gadać, piszczeć, skomleć i gdy uchylę oko merdać ogonem. Jest to tak słodkie, że zawsze daję się namówić albo na krótki spacer albo chociaż na wypuszczenie zwierza na zewnątrz, no bo już wiem, że negocjacje są bezowocne.   





Kocham te zwierzaki całą sobą i wiem, że bez nich w chwilach, gdy nie ma Jego, osamotniona byłabym bardzo. Ich obecność fizyczna i psychiczna daje tyle energii i ciepła, że trudno to porównać do innej relacji. Nie osądzają, nie oskarżają, obdarowują wdzięcznością, miłością, pięknym spojrzeniem i filozoficznym zapatrzeniem w dal. 


A tutaj link do świetnej historyjki dla tych wszystkich, którzy przygarnęli, adoptowali lub wzięli ze schroniska pieseczka. Jak dla mnie genialne i jakże prawdziwe.


Wzięliśmy psa ze schroniska

A już na sam koniec dzielę się z Wami w ten zimowy czas eliksirem zdrowia, który stosujemy już od paru sezonów i mogę zapewnić, że stosowany systematycznie i uczciwie jako profilaktyka przy obniżonej odporności, sprawia że przeziębienia i choróbska spadają do minimum a kogo łapie cokolwiek i wyczuwa niepokojące dreszcze, po zaaplikowaniu sobie małego szocika, zostanie postawiony na nogi. Inwestycja (w porównaniu z lekarstwami) niewielka, naturalne składniki sprawiają, że nie faszerujmy się syfem, no i zaletą tego, że jest tego sporo, więc wystarcza na długo i można przyjaciela albo sąsiada poratować w potrzebie. 

ELIKSIR ZDROWIA

0,75-1L octu jabłkowego najlepiej EKO a najlepiej zrobionego samodzielnie
bierzemy duży słój i zalewamy tym octem następujące składniki:

- szklankę drobno posiekanej cebuli, 
- pół szklanki drobno posiekanego czosnku
- pól szklanki drobno pokrojonego świeżego imbiru
- dwie świeże papryczki chili (też pokrojone)
- i może być jeszcze świeżo starty chrzan ale jakoś pomijam 
zalewamy to wszystko i trzymamy 2-3 tygodnie codziennie mieszając drewnianą łyżką
potem przecedzamy, trzymamy w butelce i pijemy albo profilaktycznie (jeśli jesteśmy słabego zdrowia) albo przy przeziębieniu 3 x po 1 łyżce dziennie... działa cuda :-)

ważne, żeby pić po jedzeniu - nie na pusty żołądek bo to dość agresywne może być dla wątroby bez podkładki :-)
ZDROWIA dla WAS! i dobrego DNIA!!

11 komentarzy:

  1. Dziekuje za eliksir, wyprobuje:) Chrzan od paru sezonow zimowych chroni mnie skutecznie przed przeziebieniem. Nie lubie za to cebuli i imbiru, zle sie po nich czuje. Ale w nalewce moga dzialac inaczej.

    Czy masz moze wlasny sprawdzony przepis na domowy ocet jablkowy? Dotad kupowalam, ale juz jakis czas mysle jak zrobic wlasny. Bede wdzieczna za uwagi:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na ocet jabłkowy mam przepis, który sprawdza się od paru sezonów, więc mam nadzieję, że i Tobie się uda. Bierzemy duży słój do którego wrzucamy pokrojone jabłka (najlepiej nie pryskane i umyte) razem ze skórką i ogryzkiem (lub w ogóle robimy ocet na samych skórkach i ogryzkach np. po jakimś większym przetwarzaniu jabłek jesienią) i zalewamy osłodzoną (cukrem lub miodem) wodą tak aby jabłka były zakryte. Jabłka wypłyną na powierzchnię bo są lekkie ale tym się nie przejmujmy. Trzymamy to wszystko razem około miesiąca. WAŻNE! CODZIENNIE MIESZAMY DREWNIANĄ ŁYŻKĄ żeby ocet nam nie dostał pleśni. Może się natomiast pojawić taki biały osad i to jest całkiem naturalne i to nie jest pleśń. Ocet po paru tygodniach zaczyna musować i zlewamy go dopiero wtedy gdy przestanie musować. Chyba że te gazy nie są już tak mocne jak na początku to zlewamy. I trzymamy w butelce - nie trzeba pasteryzować. Ocet bowiem się nie psuje. POWODZENIA!

      Usuń
    2. Piekne dzieki! A ta woda poslodzona ma byc przegotowana - ciepla/zimna? Z jaka iloscia cukru? Mam tylko brazowy... Wlozylam obierki i gniazda jablek do sloika litrowego - czy powinnam go wyparzyc, czy to nie ma znaczenia? Czy napelniony sloj trzeba trzymac w cieple/chlodzie i czy otwarty czy zamkniety? To moze duzo pytan, ale moga byc wazne, jak przy kiszeniu ogorkow;) A lyzka musi byc wyparzona kazdorazowo czy moze byc tylko umyta? Odmiana i stan jablek nie maja znaczenia?

      Usuń
  2. Naprawdę stopery polecam. Żadne kocie łapki nie zburzą snu. I mózg odpoczywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak wiem znam ale kota nocą trzeba czasem wypuścić na nocne skontrolowanie terenu więc jednak trzeba czuwać. Lekko nie jest :-)

      Usuń
  3. Psie łapki też tupią w nocy. Gdy się wściekam, to M mówi, że Hania sprawdza, czy pozamykałam i wyłączyłam co trzeba...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobry taki stróż... tylko pytanie czy skuteczny :-)?

      Usuń
  4. Faktycznie psie oddanie (kota nigdy nie mialam, wiec nie mam zdania) jest bezwarunkowe (choc niektorzy twierdza, ze jedynie zwiazane z jedzeniem), bezgraniczne ale jest tez dla czlowieka wielkim zobowiazaniem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jak się do tego człowiek ustosunkuje. Owszem, u nas kot i pies czasem determinują nasze plany bo ani jeden ani drugi nie znosi podróżowania a my mimo tego i tak czasem z nimi podróżujemy. Jest to zobowiązanie na długi czas ale nie odczuwałam tego nigdy jako trudność tylko po prostu członek rodziny wymaga tego żeby jego obecność i racje brać zwyczajnie pod uwagę.
      A to, że koty traktują człowieka jak otwieracz do puszek... no cóż!!! :-) grunt to dobrze wypełniać tę rolę.
      Ściskam

      Usuń
  5. Psy i koty, a także inne domowe zwierzęta są przecudowne. Czasami mogą nas zdenerwować (np. zjedzoną książką), ale jednak tak jak napisałaś są bezgranicznie oddane. I nikt tak nas nie wysłucha jak one.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś spróbujemy!!

    Pozazdrościć takich wiernych przyjaciół :)

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń