ON zyskał nową ksywę - Szef. W takim razie skoro Szefa nie ma to ja sobie poharcuję, tym bardziej, że ostatnie dni były wybitnie pracowite, więc dzień wolny, pomimo braku niedzieli, zarządzony. Sezon słonecznikowy trwa więc czubki palców charakterystycznie przybrudzone łupinkami. Skubanie pesteczek i gapienie się w przestrzeń ale już z perspektywy wnętrza domu, bowiem życie musiało się ze względów pogodowych przenieść pod strzechę a raczej pod papę. Popadało, więc może zrobię spacer do lasu. Kto wie, może jakaś kurka na mnie tam czeka. Ostatnio znaleziony jeden prawdziwek i kilka kurek właśnie, sprowokowały mnie do uruchomienia suszonych grzybów z roku minionego i ugotowałam grzybową. Tutejszą tradycyjnie doprawia się świeżą miętą. Znacie ten myk? Genialny!
Rodzina mocno napiera w kwestii publikacji fot z przebiegu prac. Nie wiem czy wszystko uda się przekazać ale mocno się postaram - obiecuję.
W tym miejscu nie mogę ruszyć tematu bez specjalnego podziękowania dla wszystkich ekip, jakie w tym roku odwiedziły nasz przybytek. Ustalmy, że niektórzy przyjeżdżali tu pełni wątpliwości a wyjeżdżali zaczarowani jakąś niewytłumaczalną dla mnie energią, która się gdzieś między śliwami i jabłonkami generuje. Omija ona ten cały bajzel i bałagan, które podkreślają fakt, że etap, z którego jeszcze długo nie wyjdziemy to remont i budowa, budowa i remont i jeszcze raz remont i budowa. A jednak... osoby z miejsca zakochane w tym przysiółku są w stanie pominąć swym wnikliwym wzrokiem ten element scenerii i potrafią oddać się relaksowi, jakiego dawno nie doświadczyli. Byli tu przecież i tacy, którzy wrócili z wakacyjnego "wypoczynku" z poobijanymi palcami, szramami na piszczelach i bólem kręgosłupa. Nigdy Wam tego poświęcenia Kochani nie zapomnimy!!! Wy wszyscy, którzy ładowaliście tony do naszej brudnej betoniary, przenosiliście ciężkie drewniane bale, oddawaliście się zachwytowi podczas piłowania i zapomnieniu przy grabieniu, którego efektów niestety już dawno nie widać, Wy, którzy kopaliście fundamenty, nosiliście kamienie, a Wasz cenny pot stanowił podwaliny dla naszych podłóg, Wy którzy akceptowaliście jednogarnkowe potrawy oraz zastawę stołową mytą w dwóch średniodizajnerskich miskach, Wy którzy rozkochaliście się w porannych jaglanych śniadaniach... Dziękujemy Wam z głębi naszego serca i wierzcie, że nie potrafimy do końca znaleźć słów oddających naszą wdzięczność za ten bezcenne dla nas chwile. Jesteście niezastąpieni i życzę wszystkim remontująco-budującym takiego zapału i pomocy, jaki my otrzymaliśmy od Rodziny i Przyjaciół. Nie sądziłam, że tyle można bezinteresownie dostać.
A oto i efekty oraz kadry z wakacyjnego życia na budowie.
 |
oszalał na punkcie pracowania w czasie własnych wakacji, zatrzymała Go w końcu rwa kulszowa:( |
 |
młodzież uczy się pod okiem Szefa Szefów |
 |
kamienie i keramzyt śnią mi się po nocach - powstaje drenaż wokół domu |
 |
ścian mycie mydłem szarym |
 |
po żniwach ale jeszcze przed wykopkami |
 |
butelkowania podłogi końca nie widać ale im młodsi tym bardziej tą czynnością zajarani |
 |
pierwszy koncert na naszym ganku |
 |
żeby na zimę drwa nie brakło |
 |
piła była zaskakująco mocno oblegana |
 |
kermazyt.... keeeeraaaamzyt!!!!! |
 |
rzut z góry na górę |
 |
rzut z góry na dół |
 |
nie samą robotą człowiek żyje - Sądecki Park Etnograficzny czyli skansen w Nowym Sączu - koniecznie kiedyś tu zajrzyjcie! |
 |
dziewczyny popiłowały a teraz pozują |
 |
wieczne skupienie i spokój |
 |
a to jeszcze inna piłująca ekipa w pierwszej części wakacji |
 |
Dojący Antonio - po sąsiedzku nauka dojenia - no i udoił sobie na kakałko :-) |
 |
i mi coś tam poleciało :-) |
 |
jaglana z płatkami żytnimi, jabłkiem i porzeczkami |
 |
totalnie niechronologicznie ale Blaskiego nie mogło zabraknąć w fotorelacji |
 |
Blaski to już drugi kontrabasista w tegorocznej ekipie |
 |
a oto gładziutkie i jodłowe efekty |
 |
Niuniol test |
 |
no to teraz ługujemy |
 |
mamy już nieco bardziej cywilizowane drzwi |
 |
wujek Adam budował z dziewczynami piec do pizzy |
 |
a potem własnymi ręcami ją wypiekał.... ech co to był za smak...! |
 |
no i koniec lata przyszedł tak szybko ...wszedł do naszej wioski tą chyba dróżką |
A zanim lato odeszło i wakacjom trzeba było powiedzieć "żegnajcie" odwiedziła nas jeszcze Matka Chrzestna naszego Niuniola razem z TP
 |
sielankowe ziołowej herbaty picie z pier....kiem w tle |
 |
a oto i my w okiennej prezentacji |
 |
tymczasem Niuniol znalazł w upalne dni nowe zastosowanie dla pieca |
 |
Jola z Jolinkowa przekazała przez moją SERDECZNĄ obłędny ser kozi z cząbrem i... tyminakiem? |
 |
a parę dni temu chłopaki z sąsiedniej wioski przybyli do nas konno... |
I tak oto doszliśmy do końca. Dziękując za cierpliwość, dziękujemy także tym co nam kibicują i podnoszą na duchu w sposób bardziej bierny ale równie mocny i krzepiący. Siłę Waszą czuć na co dzień mocno!
Ściski i pozdrowienia