środa, 28 sierpnia 2013

pojechali

Niuniol wysciskany, wymietolony, ucalowany... Powrot do domu byl tylko jeden po zapomniane okulary sloneczne, spodziewamy sie bowiem wrzesniowych upalow... :-) Nie jestem przesadna wiec nie usiadlam przed ponownym wyjsciem. Co sie na mnie szybko zemscilo bo po 30 km przypomnialam sobie o tym, iz aparat foto oraz plecak pelen zaleglych, starannie wybranych ksiazek nie pojechal z nami na wakacje. Nie zawrocilismy. Zal trwal chwil kilka. Na szczescie ON tez zabral aparat a brak plecaka z lektura zaowocuje po prostu zakupem nowych knig. Ot... zycie.
Brak polskich czcionek to efekt naszej wizyty po trasie u mamy i korzystania z jej dojczlandowego komputera.
Pyszna zupa z soczewicy made by mother pochlonieta (tak, Kamila :-)
Odpowiedzialne dziolchy zostawione na niemieckich wlosciach. Mega dziolchy!!! ;-))))
Jutro rano mkniemy na wschod. YEAH!!! :-)

ps. dziekujemy Wam za dobre slowa na czas wypoczynku i do zobaczenia niebawem :)

6 komentarzy:

  1. No to szerokości Kochani. Wypoczywajcie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To pewnie nie będzie wypoczynek, tylko dopinanie spraw związanych z Polaną na ostatni guzik, ale myślę, że wykroicie odrobinę na błogie leniuchowanie; pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szerokiej drogi i udanego pobytu... a przyjdzie czas, to przybywajcie ;) Uściski;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana, napisz do mnie maila z adresem do wysyłki książki:)

    OdpowiedzUsuń