Zima trzyma i powiem szczerze, że mam już tej zaokiennej aury nieco dość. Jeszcze jak świeci słonko i jest jasno i przejrzyście to super ale jak nad Naszą Polanę wejdzie chmura albo mgła (którą swoją drogą bardzo lubię ale w ilościach rozsądnych) to potrafi tak trzymać kilka ładnych dni a wtedy dopada człowieka chandra. Choć ja, z natury raczej optymistyczna, rzadko ją miewam to jednak bywam w jej szponach.
Oczywiście znam leki na takie przypadłości i nie są to żadne farmakologiczne rozwiązania, tylko np. spacer z uśmiechniętym Bronkiem i księżną Voltą, dobry film, książka, czasem lampka wina, no a nade wszystko miła rozmowa z pozytywnymi ludźmi, których na szczęście na Naszej Polanie nie brakuje. Bo jak nie ma Gości to zawsze jest przecież najbliższa sąsiadka i takie zwykłe pogaduchy z nią nad kubkiem herbaty też dobrze robią na psyche i wtedy można wracać i dalej oglądać, czytać, dziergać...
Nie mniej jednak tęskno mi już okrutnie do grzebania w ziemi, do widoku pierwszych kiełków wychylających na światło dzienne, do zapachu gleby po zimie, do leżącej Volty na rozgrzanym od słońca asfalcie, do spacerów, do długich dni, do wiosennej burzy, do tęczy zwiastującej pewien rodzaj nadziei i szczęścia.
No ale moment jest idealny bo to wszystko przecież lada moment wreszcie przyjdzie a to oczekiwanie sprawia, że chandra odchodzi na bok, słoneczne myśli kłębią się w głowie i jest po prostu lepiej.
Ale chwilowo i nadal jeszcze jesteśmy w aurze zimowej.
Wczoraj moja serdeczna koleżanka z liceum zamieściła na facebooku link do występu sportowców jazdy figurowej na lodzie w tegorocznych Mistrzostwach Europy w Czechach. No i obudziły się wspomnienia!!! Przyznam szczerze, że jako dziewczynka a potem nastolatka oglądałam zawsze namiętnie wszystkie transmisje z tego typu zawodów. Mistrzostwa Świata, Europy, Olimpiady... musowo byłam przed TV i kibicowałam oczywiście w pierwszej kolejności naszym. Jednak niestety Polacy słabe wyniki zazwyczaj mieli. Pamiętam tylko Grzegorza Filipowskiego, który złotego medalu nigdy na tak prestiżowych zawodach nie zdobył ale to było nazwisko, na które się czekało. Czołówka jak wiadomo, obsadzona była zazwyczaj przez były Związek Radziecki i oni faktycznie precyzją, wrażeniami artystycznymi i technicznym przygotowaniem pokonywali większość zawodników. Wykonania tańców do muzyki klasycznej to były istne perełki, a potem na koniec to wzruszenie, a czasem płacz bo jakiś piruet nie wyszedł, bo upadek... a następnie te kwiaty w foliach rzucane na taflę lodu i maskotki dla ulubieńców... no i czekanie na noty. 6.0 - i te dreszcze i te stroje i do dyszenie umęczonych ciał.
Wczoraj wróciło wszystko ze zdwojoną siłą bo przypomniałam sobie rodzeństwo Duchesnay, pamiętacie? Reprezentanci Francji a tak naprawdę to chyba obywatele Kanady, ludzie, którzy na lodzie zrobili rewolucję i pokazali takie układy, które wprawiły w osłupienie jurorów i którzy ku memu wielkiemu rozczarowaniu nie kupili kompletnie tego stylu. Chyba nie byli gotowi na taką nowoczesność w dyscyplinie, która rządziła się wtedy swoimi prawami i na pewne układy choreograficzne trzeba było jeszcze zaczekać.
Jednak rodzeństwo Isabelle i Paul Duchesnay to był mój ideał. Chciałam być jak Isabelle i mieć takiego partnera jak Paul i sunąć na tych cieniutkich łyżwach po śliskim lodzie i żeby mi się tak rozwiewała podczas tańca zwiewna sukienka i żebym tak dyszała z wysiłku.
Mama nawet zapisała mnie na jazdę figurową na lodzie ale po pierwsze byłam już chyba za stara (12 lat) a poza tym potem jakiś ortopeda partacz orzekł, że stan mojego kręgosłupa nie pozwala na uprawienie sportu i tak szybko jak się na tym lodzie znalazłam, tak szybko musiałam z niego zrezygnować. A mam wrażenie, że te treningi, które wcale nie miały być niczym wyczynowym, sprawiłyby, że mój kręgosłup byłby teraz w znacznie lepszym stanie. No ale.... nie czas na gdybanie. Wspomnienia najpiękniejsze wróciły a ja chętnie oglądam teraz wyczyny współczesnych zawodników i muszę przyznać, że poziom tańca poszedł znacznie do góry i cieszy oko nie mniej niż dawniej. Popatrzcie jak oni to robią, niewiarygodne!!! :-)
Ale żeby poszperać nieco w historii to zamieszczam tutaj link od mojego taty, który wczoraj podczas rozmowy o tym pięknym sporcie podsunął mi takie oto, prawie pierwotne, wykonanie mistrzów, którzy zapoczątkowali nową erę w łyżwiarstwie figurowym, kto ich pamięta?
I ja wszystko to pamietam i ja z luboscia ogladalam transmisje telewizyjne z " cudow na lodzie ".Na chandre moj sposob to przywolac romantyczny wieczor , z odpowiednia oprawa , a w dzien ksiazka , ktora przenosi mnie w inny swiat , tulipany ( juz ! ) w wazonie , zapach pieczonego ciasta roznoszacy sie po calym domu , planowanie wyjazdow , nowych przygod , radosc z mojego , przytulnego mieszkania gdzie nie widac chandry .Pozdrowionko i ciesz sie przepiekna zima , w upalne dnie bedzie Ci jej brakowac.
OdpowiedzUsuńtak to wszystko piękne i ważne i staram się podnosić samą siebie na duchu w chwilach mniej optymistycznych, a dzisiaj wreszcie przyszło do nas słonko i już świat ma inne barwy :-) pozdrowienia ślę
UsuńMoje jeżdżenie na łyżwach jest i było rekreacyjne, ale występy oglądać uwielbiałam. Zawsze siedziałyśmy razem z mamą, uciszałyśmy pozostałych domowników i podziwiałyśmy. W panteonie gwiazd nie powinno zabraknąć Torvill i Deana.. https://www.youtube.com/watch?v=t2zbbN4OL98 to było wielkie wow i złamali hegemonię wschodnich par..
OdpowiedzUsuńjak tęsknisz za kiełkującymi cudami, to już można wysiać kilka kwiatków i warzyw, które muszą być już teraz siane - ja sieję dalie, pory i kalarepkę ;)
niebawem będę siała - taaaak to jest TEN moment kiedy budzi się nowe życie i wiadomo, że zimie mówimy już po woli "papapa" a ona z pewnością to czuje i zabierze się w odpowiednim czasie.
UsuńA co do pary Torvill i Dean to oddając im honor i sprawiedliwość faktycznie powinni się tu znaleźć ale na mnie ich taniec nie robił TAKIEGO wrażenia. Ciary mi nie szły po plecach a ich taniec nie wzbudzał we mnie takich emocji. I oglądając to po latach mogę to tylko potwierdzić. Jednak same 6.0 w wynikach przeszło do historii i tutaj już ciary szły nawet po nerach :-) A rodzeństwo Duchesnay miało to COŚ, tę chemię między sobą jako partnerzy taneczni... ps. a wiesz, że Christopher Dean był potem przez parę lat mężem Isabelle Duchesnay? :-) Ja się dowiedziałam wczoraj wertując internet. pozdrowienia
Ale T&D to nie tylko Bolero, ale mnóstwo innych tańców, wcale nie gorszych. Obejrzyj choćby ich rumbę z Lillehammer z 1994 r. - najlepsza rumba wszechczasów, niesamowicie zmysłowa, ciarki przechodzą. I się nie zgodzę, ze para ta nie miała chemii. Wciąż ma. Zresztą spójrz ile filmików zrobili o nich fani, ile opowiadań fani o nich napisali, niezliczone ilości.
UsuńPozdrawiam
Torvill i Dean to najlepsi tancerze na lodzie w historii, którzy zrewolucjonizowali tę dyscyplinę sportu. Liczba ich genialnych programów o najróżniejszym charakterze jest po prostu niesamowita. Byli świetni zarówno pod względem techniki, jak i artystycznym.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rodzeństwo Duchesnay to rzeczywiście początkowo sędziowie ich nie doceniali, ale potem się to zmieniło. W 1991 zdobyli mistrzostwo świata, a w 1992 byli wicemistrzami olimpijskimi. Isabelle nie była zbyt dobrą łyżwiarką, była dużo gorsza od brata, ale ich programy rzeczywiście świetnie się oglądało. Co ciekawie choreografię do nich robił Christopher Dean.
, którego Isabelle została drugą żoną :)
UsuńDzięki za to uzupełnienie. Zgadzam się we wszystkim poza tym jednym ALE, o którym pisałam powyżej, że dla mnie artystycznie o wiele lepsi byli Francuzi. Na tym własnie polega piękno sztuki, że ciężko to jednoznacznie i obiektywnie ocenić, szczególnie właśnie punktacja za wrażenia artystyczne jest często mocno zróżnicowana - no bo to JEST albo tego NIE MA.
UsuńPierwszą :) Drugą była Jill Trenary, ale też już nie jest. Chyba kobietą jego życia pozostanie na zawsze Jayne.
UsuńLamia, a potem miał trzecią :-)
UsuńTrzeciej żony nie miał :)
Usuń:-)
UsuńPrzykłady artyzmu i magii Torvill i Dean: Encounter - https://www.youtube.com/watch?v=4OWk5a0I1BA, Shephard Song - https://www.youtube.com/watch?v=JemNMcJBeJw. A oto ich program do Power of Love z 2014 r. (!) - https://www.youtube.com/watch?v=YecKbyCyci4
Usuń