niedziela, 8 czerwca 2014

Człowiek na Ziemi

"Wszystkie żywe organizmy na Ziemi są samowystarczalne lokalnie.
Jedynie cywilizowany człowiek w ciągu ostatnich 200 lat tak
daleko odszedł od lokalnej samowystarczalności. Tak bardzo, że teraz musi się na nowo tego wszystkiego uczyć." Artur Jan Milicki

To fragment z książki "Człowiek na ziemi", która jest moim atlasem i przewodnikiem od paru dni. Mimo iż Artur Jan Milicki pisze o rzeczach prostych, jasnych i podstawowych to jednak trudnych i nie tak popularnych jakby się chciało. Zebrał on w jedną całość zbiór myśli własnych i zapożyczonych, ale z którymi tak zwyczajnie i bez dorabiania się utożsamia. Napisał, że mimo iż to książka głównie dla potomnych, dla dzieci, dla niego samego... to jednak jest to też książka o nas samych, przynajmniej tak by chciał. I nie pomylił się, przynajmniej w moim wypadku.
Milickiego coś uwierało, coś męczyło, z jakiegoś powodu odczuwał, że znajduje się w niewłaściwym miejscu. Uzależnienie, pozorna wolność, uwikłanie w system, bezsensowne prawo... to wszystko zmotywowało go do zmian. Zmian wielkich, odważnych, trudnych i dla wielu po prostu dziwnych... ale tylko z perspektywy tych, którzy do tych zmian nie są nawet nie tyle gotowi co choćby tolerancyjnie ustosunkowani. Dla niego było to proste, jasne i przejrzyste. Wiedział czego chce i dlatego w tak naturalny sposób stał się Człowiekiem na Ziemi. A teraz ja czytam jego słowa i wiem, że ta książka jest faktycznie o mnie, o nas, jest moja, nasza i dla mnie, dla nas.
Teraz wiem, jak jeszcze nigdy, że można, że trzeba i że należy.
I to wcale nie dzięki książce, bo ona jest jedynie idealnym odwzorowaniem naszych myśli i dążeń. Wiem to dzięki sobie samej, dzięki JEGO pracy i zaangażowaniu. Wiem to dzięki przyjaciołom, znajomym, rodzinie. Dzięki wszystkim ludziom, którzy wysyłają tę niewidzialną ale odczuwalną energię.

A ON mimo iż "Człowieka na ziemi" nie czytał, stał się nim mimowolnie. Jest dobrym gospodarzem i szefem. Jest asertywny i nie daje sobie wcisnąć niczego co sugerowałoby pójście na łatwiznę. Nie wszystkim się to podoba, bo obecnie nawet ludzie wsi chcą robić wszystko "po nowoczesnemu" a wymysły "miastowych"  o tym, aby reanimować stary dom zgodnie z tradycją, uznają za fanaberię i często nie wykazują zrozumienia. Są też na szczęście inni Ludzie na Ziemi, z którymi rozumiemy się bez słów. I nie ważne czy to ludzie wsi czy miasta bo Człowiek na Ziemi to raczej ogólna postawa życiowa i nie determinuje go miejsca zamieszkania.

A my, Baby z Dojczlandii, pomijając na horyzoncie betonowe krajobrazy, toniemy w otaczającej nas zieleni i zbieramy żniwo.










a dnia pewnego, i to mam wrażenie, że już całkiem za niedługo, stanę się Babą na Ziemi swojej i będę te cuda obrabiać TAM tzn. TU ...





7 komentarzy:

  1. No, uciekamy z Martixa :)

    Dom jak widzę, nabiera szlachetnych kształtów :) A lipa mi pachnie przez komputer :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lipa piękna i aromatyczna, na ulicy i w kubeczku. A z Matrixa trza uciekać, gdzie mięta rośnie :-)

      Usuń
  2. Ta podmurówka jest bardzo ładna. A na niej rośnie dom,który mi się bardzo podoba. Siły dla Niego i dla Ciebie : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry :)
    Obserwuję tego bloga jeszcze zanim wszystko co konkretne się zaczęło i cieszę się z Tobą Waszą przygodą. Patrząc jak pięknie idzie remont pomyślałam, że jesteście osobami, które bardzo mogły by mi pomóc. Za niespełna miesiąc zaczynam taką samą zabawę i mam sporo technicznych zagwostek. Czy mogłabym skontaktować się z Wami jakoś prywatniej i zadać kilka pytań odnośnie najtrudniejszej dla mnie sprawy remontu fundamentów i podmurówki?
    Pozdrawiam
    Wierna podglądaczka
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Moniko, napisz do mnie na naszapolana@gmail.com i wybacz, że tak późno reaguję ale jestem w Ojczyźnie i do maila nie zaglądam. Chętnie pomożemy i podzielimy się doświadczeniem. :-) pozdrowienia serdeczne

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń