środa, 28 stycznia 2015

poranna szklanka i inne nadmeńskie pejzaże

Wysiadłszy rano z pociągu, poczułam na peronie lekki poranny poślizg. Jednak gdy weszłam na chodnik, tarcie było znacznie lepsze więc spokojnie dosiadłam jednośladu i pognałam przed siebie. Próba hamulców dodała mi pewności siebie. I tak sobie gnałam we wtorkowy poranek, mknąc do moich szmat, mopów i odkurzaczy, do kotów za drzwiami skrytymi, do dzieci pomocnych zawsze i wszędzie a przy okazji podziwiałam krajobraz miasteczka najpiękniejszego z okolicznych aż tu nagle sru... zatańczyłam i..... jebut!! Leżę. Podnieść się nie mogę ale nie żebym była obita tylko szklaneczka, warstewka cieniutka z lodu niewidzialnego, ledwo dostrzegalny błysk na asfalcie... a ja leżę i w ślizgu ze zdumienia wyjść nie mogę bo.... oto koło mnie, mija mnie z naprzeciwka człek, w wieku słusznym, znaczy się doświadczony i nie jedno już widział... i to mnie zapewne zgubiło bo właśnie... on już wszystko widział, więc po prostu przechodzi koło mnie, gapiąc się, samemu przy okazji starając się nie upaść. Ale żeby choć zapytał, czy "OK?", czy "alles gut?", Nieeee.... gapi się i patrzy jak gramolę się między śliską powierzchnią a rowerem, który na mnie zjeżdża bo pod górkę jest. Wstaję i znów upadam bo .... póki stopa w bucie nie dotknie fragmentu trawnika to nie ma szansa na pion. No i krew mnie zalewa i cisną mi się na usta słowa ale moje zdumienie nie pozwala mi ich wyartykułować choćby po angielsku. Poszedł. Odszedł. Zniknął. Znieczulic wstrętny.
I może chciałoby się go od faszystów i innych takich zwyzywać ale niestety takie typy trafiają się wszędzie.

Trwa czas kiedy uczę się nie dawać, nie poddawać złym emocjom, typom takim tym bardziej, więc upajam się widokiem wschodzącego słońca nad miastem w oddaleniu. Dym z komina, który zawsze kojarzy się z ciepłem i przytulnym wnętrzem każdego domu. Ptak siada na gałęzi. Już jestem blisko. Tak blisko. Wiem, że nie uronię nawet łzy. Nie zatęsknię. Ale chłonę widoki. Patrzę na dachy. Na okna, zaglądam do środka i pragnę wykraść nieco wnętrza, wyobrażając sobie, że to już nasze, że gotowe, że to nasz ten dym z komina, że to u nas ten szron na szybie.

A dupa i reszta ciała boleć zaczęły dopiero dzisiaj. 

1 komentarz:

  1. Chciałoby sie w dniach dobrych wierzyć, że taki "człowiek" to element rzadziej spotykany. Czasem jednak mam wrażenie, że taki ogół. No ale chyba wszystko zależy od miejsca. Pamietam taki eksperymentalny filmik na fb i kolesia, który udawał zasłabnięcie. W Stanach właściwie zatrzymało się około 80 czy 90 % przechodniów- pytali czy nie potrzebuje pomocy. W Rosji (ekipa była rosyjska), zareagowały dwie osoby.
    Tylko, ze to wydawałoby się dwa bieguny. A tu- Europa, a nie jakiś zaścianek jak u nas ;)
    Czeka na Was Wasze Lepsze , już niedługo :)
    uściski!

    OdpowiedzUsuń