wtorek, 16 sierpnia 2011

o cierpliwości dziś będzie

... ludzie w różny sposób zdążają do celu, jaki każdy ma przed sobą, to jest do sławy i bogactwa, jeden oględnie, inny gwałtownie, jeden przemocą, inny podstępem, jeden cierpliwie, inny niecierpliwie - a każdy tymi różnymi sposobami może tam dojść.
Henryk Sienkiewicz


Boże, daj mi cierpliwość, bym pogodził się z tym, czego zmienić nie jestem w stanie. Daj mi siłę, bym zmieniał to co zmienić mogę. I daj mi mądrość, bym odróżnił jedno od drugiego.
Marek Aureliusz


Cierpliwość jest drzewem, które ma gorzkie korzenie ale słodkie owoce.  
Anonim

Choróbska poszły precz. Jego ucho słyszy i ma się dobrze. Moje przeziębienie... nie ma o czym gadać. Miniony weekend zaowocował WRESZCIE i nareszcie i w końcu ZLECENIAMI. Po ukazaniu się ogłoszenia w prasie lokalnej ruszyło się nagle wszystko. Bo i zaczęli dzwonić z ulotek, które wkładaliśmy przez 3 dni do skrzynek i z ogłoszenia w necie no i z gazety. Efekt jest taki, że mam ok. 6 domów do sprzątania. Z jednymi na razie tylko przez telefon rozmawiałam, do niektórych już jutro idę do pracy a u jednej byłam dziś na rozmowie. Chata taka, że mózgownica się lasuje... ale nie w moim do końca guście. Grunt, że duża i że chcą mnie i to na wiele godzin. :-) Reszta jutro.
Ponadto mamy plany związane z serwisem rowerowym bo remonty .... to nie taka prosta sprawa jak się nie ma od razu doświadczenia i fachu w ręku. Takim na przyuczeniu niewiele się płaci, a dość mocno wykorzystuje no i atmosfera z polskimi robotnikami na saksach nie zawsze jest taka jakby się chciało. Ale i tutaj nie zamykamy sobie drzwi... a w zasadzie ON nie zamyka.  
Cierpliwa nie byłam nigdy choć jeśli idzie o poważne plany to potrafię takowa być. Dążenie do celu mnie rozpala i lubię być nonstop napalona na jego realizację. Owszem, nie zawsze jest z górki, nie zawsze idzie się nawet po płaskim, czasem jest pod górę i to najgorsze, kiedy nie mamy na to wpływu. Wtedy zaczynam się frustrować i mimo iż mój cel jest nadal wyraźnie widoczny to zaczynam zbaczać ze ścieżki, żeby próbować inną drogą do niego dojść. Stąd pomysły w poprzednich postach o pozbywaniu się stołecznych nieruchomości. Nieruchomości pozbyć się zawsze zdążę. Póki co trza iść wyznaczonym szlakiem. Dobre... a przynajmniej lepsze dni przyszły.

Kuzynka była i pojechała. Przyniosła nam szczęście swoim pobytem bo to przy niej ten nawał zleceń się trafił. Rozśmieszało mnie dziewczę do łez. Fot cykała setki i zabawa wspólna była niezapomniana. Obecnie jej stopy kroczą już po polskiej ziemi ale liczę, że wróci tu niebawem ponownie z dobrą aurą. 

1 komentarz:

  1. tak w ramach wsparcia napiszę, że mimo, że nie komentuję często, to czytam wszystko i uważam, że jesteście dzielni w swojej CIERPLIWOŚCI właśnie i dążeniu do realizacji celu. Trzymam kciuki cały czas! A kot ma 14 lat, naprawdę?

    OdpowiedzUsuń